25 listopada - ruszamy

Najpierw - do polecanego przez Soktheena lokalu gdzie chcemy zaklepac miejsce na wieczór z Apsarami. Lokal wielgachny, na dzisiejszy wieczór zostały tylko kiepskie miejsca, wiec rezerwujemy na jutro. W cenie 12 USD/os jest miejsce przy stole i godzinne obżarstwo (bufet) przed rozpoczęciem przedstawienia, które ma trwac tez około godziny. Napoje - dodatkowo płatne.
Wpadamy na chwile na przeciwna stronę ulicy - w celu zaopatrzenia się w butelkowany Angkor. Przy okazji - w sklepie takie dziwadełka:





Jedziemy na wieczorną sesję zdjęciowa. Rozważałem na te sesje światynię Phnom Bakheng. Widziałem fotki robione o zachodzie słońnca - cudnie się z tego miejsca prezentuje Angkor Wat, ale mankamentem są TŁUMY ludzi na szczycie świątyni. Soktheen proponuje Pre Rup.
Najpierw udajemy się do głównego wejścia, Każdemu z nas pstrykają fotkę i drukują bilet zaopatrzony w tę fotkę właśnie. Przez kolejne trzy dniu przy wejściu do każdej świątyni strażnicy sprawdzają te bilety. Soktheen też jest czujny - przy pierwszym spotkaniu porannym każdego dnia przy hotelu prosi aby sprawdzic, czy na pewno mamy bilety ze sobą.
I oto - PIERWSZY nasz kontakt ze świątyniami - czyż to się dzieje naprawdę? Ja tu jestem?

















Wieczorem jeszcze spijamy zimnego Angkora na tarasie hotelu, obserwując przyhotelowa faunę.
Ta pierwsza jakoś wlazła na taras (pierwsze piętro):








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz