Tajowie w Ao Nang jakoś śmiesznie wymawiają nazwę - brzmi to
niemal "dżambo" .
Pierwsza fotka może sugerowac, ze znów niebo będzie szare,
ale NIEEEE - nareszcie mamy słoneczny dzień.
Przepływamy obok Koh Panyee - wrócimy tu później.
A nie mogło byc cały czas tak słonecznie?
Czas na kajakowanie - rewelacyjna przygoda. Dają nam kapoki,
wsiadamy dwójkami, a z tyłu - Taj-wioslarz.
Bardzo trudno jest fotografowac, ale wierzcie mi -
kajakowanie TRZEBA zaliczyc.
Obiad na Koh Panyee- w takim oto miejscu.
Większośc turystów po obiedzie udaje się na zakupy, bo
handel tu kwitnie. My z J. wolimy poszwędac się po pływającej wiosce.
Kolejny punkt wycieczki - Świątynia Małp.
Na koniec - wodospady
ten płynący pod prąd - to marinik
i jeszcze - kilka widoków niewodospadowych:
a to - nasza ULUBIONA pani z Ao Nang, u której codziennie się żywiliśmy
Świetny blog. I już wiem, że dobrze zaplanowałam tygodniowy pobyt w Ao Nang w grudniu, mam tylko nadzieję, że pogoda będzie lepsza :)
OdpowiedzUsuń