Właściwie - pół dnia, a zatem - już bez jakiś dalekich
wypraw - jedynie obserwacja ulicy w pobliżu hotelu:
co to jest?????? Takie wkładki dogębowe kojarzą mi się z
przymiarkami, z dostosowywaniem ich do konkretnej gęby, wiec co tu jest
sprzedawane?
No i intryguje mnie ten podłużny element z "części amuletowej"
(?) - po prawej u góryPoonsak zaczyna dekorowac dom na święta
I to by było na tyle.
Po poludniu Poonsak zawozi nas na lotnisko.
ŻEGNAJ TAJLANDIO.
Jedzenie prosto z ulicy... niesamowite.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zdjęcia reportażowe. Takie prawdziwe. A jeśli wiem, że są robione przez osobę mi znaną i gwarantującą ich prawdziwość, to uczta dla oczu i zmysłów.
OdpowiedzUsuńBrytusia, stragany jedzeniowe na ulicy sa powszechne - chyba w całym Bangkoku, w całej Tajlandii. A może to ogolnoazjatycka cecha.I wszystko, co serwowane - pyszne.
OdpowiedzUsuńThuria - dziekuje - ot - takie pstryki :)))))
Boska wycieczka!!! Dzieki:)
OdpowiedzUsuńStardust - było bosko. To największa nasza wyprawa, bardzo treściwa z wieloma emocjami różnego rodzaju. Miło mi, że oglądanie relacji też się spodobało.
OdpowiedzUsuń