Obawy były jednak bezpodstawne - dokładnie o 6.05 podjeżdża po
nas taxi. Lotnisko Don Muaeng osiągamy o 6.45.
Poniższe fotki tak naprawdę pochodzą z lotu powrotnego z
Siem Reap do Bangkoku (wtedy siedziałem przy oknie), ale wierzcie mi - podobny
widok raczy moje oczy tuż przed lądowaniem w Siem Reap. Bardzo, bardzo blisko
miasta - od południowej strony większość lądu jest pod wodą (to nie jest
jezioro Tonle Sap).
Siem Reap wita nas ciepełkiem i słońcem. Procedura
imigracyjna całkiem sprawna. Kolejka podróżnych podchodzi do kontuaru, za
którym siedzi kilkunastu urzędników. Dwaj po lewej stronie biorą paszporty,
druczki imigracyjne (rozdane do wypełnienia w samolocie) i po 20 USD/os. Cała
reszta coś tam sprawdza, coś tam wkleja, coś tam stempluje i ostatecznie paszport
ląduje u urzędnika po prawej stronie, a ten wyczytuje imię delikwenta i wręcza
mu paszport z wizą.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz