Soktheen oczywiście akceptuje koniecznośc powrotu do hotelu
po naładowany akumulator, ale proponuje jednocześnie zmienic nieco plan.
Ponieważ Kbal Spean jest otwarte tylko do godziny 15.00, to przełożymy ten
punkt na kolejny dzień, a dziś pojedziemy poza Siem Reap i poza główny kompleks
światyń do tzw. Roulos Group.
Po drodze do Siem Reap machają do nas uczniowie, którzy właśnie
skończyli naukę:
inni nie machają:
a inni nie zauważają nas w ogóle;
Chwilę w hotelu wykorzystuję na "strzelenie" widoku z okna:
Po drodze do Roulos Group:
bardzo senna stacja benzynowa (i trochę sklep):
Preah Ko - baaaardzo stareńka świątynia. Zniszczona mocno,
ale blask pozostał. No - może ślady dawnego blasku:
Isn't she lovely?
Bakong.
Na obrzeży świątyni zbiorniki wodne a w nich - kwitnące hiacynty wodne. Schodzę
do wody - w dół po szeleszczących opadłych liściach, które w tym momencie ożywają
- ło matko, nie wiem co za gadziny w nich siedzą, ale przy każdym moim kroku
liście się ruszają i jakieś towarzystwo czmycha na boki. Dobrze, ze czmycha, ze
nie ma zamiaru mnie zaatakowac.
groźny strażnik świątyni:
Przed wejściem siedzi zespół składający się z ofiar min.
Takie zespoły spotykaliśmy w kilku miejscach.
Ładnie grali
dzieje się - człowiek:
dzieje się - roślinnośc:
Tuż za bramą świątyni miejscowy artysta rzeźbi w kamieniu,
prezentuje swe dzieła w maleńkim regale. Ładne, naprawdę ładne. Kusi mnie, ale
przecież nie będę targał ze sobą takiego ciężaru.
żywopłot:
i wracamy do Siem Reap, a po drodze:
Sokhteen rekomenduje nam jakas restauracje (nie pamietam
nazwy). jedzenie znow pyszne, ale najciekawszy smak ma przystawka - faszerowana
grilowana zaba.
Miesne nadzienie zaby ma tak fantastyczny smak, ze nie moge
sie powstzrymac i pytam kelnerke z czego to sie sklada. Kelnerka prowadzi mnie
do szefa, a ten pokazuje nastepujaca kartke:
No tak - niby wszystko wiemm, ale i tak nic nie wiem, nie
znam proporcji. Wlasciciel proponuje przygotowanie dla nas na kolejny dzien
takiej przyprawy. Bedzie ona w formie pasty w szczelnie zamknietym sloju.
Mozemy to trzymac w lodowce, a wowczas nawet za 2 tygodnie spokojnie do Polski
dowieziemy.
Przywiezlismy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz